Prolog



Znów szóstka trafiła do dziennika, można by powiedzieć że masz szczęście Thomas. Zaśmiałem się pod nosem i chwyciłem jedną z książek z półki w bibliotece. Przeczytałem krótkie streszczenie z tyłu książki i zdecydowałem, że właściwie ta książka jest napisana chyba specjalnie dla kogoś takiego jak ja. Była o górnictwie, czyli tym kierunku, który niedługo skończę na studiach za jakieś dwa miesiące. 

- Thomas William Reus. - powiedziałem spokojnym głosem w stronę bibliotekarki.

Kobieta powoli szukała mojej karty, na której było już zapisanych książek. Zapisała kolejną, a ja posyłając jej blady uśmiech pozdrowiłem ją krótkim "do widzenia", po czym schowałem ją do swojej podręcznej torby, gdzie była reszta moich rzeczy. Przekręciłem nadgarstek, by sprawdzić, która dokładnie jest godzina. Dopiero 14:12. Do autobusu mam ponad kwadrans. 



✦✦✦



W ukryciu przed rodzicami opuściłam dom w poszukiwaniu jakiejś inspiracji, w końcu za dwa miesiące mam ważną wystawę. Ważną dlatego, że to będzie mój debiut. Już nie mogę się doczekać. Moim rodzicom na pewno nie spodoba się to iż ich ukochana córeczka Leyla Knezević chodzi w miejsca dla biedaków, w końcu jestem przecież tak bogata, że nie powinno mnie tu być. Postanowiłam jakoś uciec od problemów i wsiąść w pierwszy lepszy środek transportu. Nie czekając długo zauważyłam autobus, który był już zapełniony, ale na pewno spotkam tam jakąś inspiracje do malowania. W ostatniej chwili weszłam do środka, oczywiście nie potrafiłam zakupić biletu. Na szczęście podszedł do mnie jakiś chłopak, przystojny i z szerokim uśmiechem pokazał mi jak skasować bilet. To może wstydliwe, ale nigdy nie jeździłam autobusem. Następnie stanęłam obok niego, pachniał naprawdę ładnie. Ciekawe jak ma na imię. Uśmiechnęłam się nieśmiało do siebie, a nagle autobus zrobił gwałtowne hamowanie. Moje rzeczy i owego mężczyzny wyleciały na podłogę. Zaczęliśmy szybko je zbierać, w sumie to sama już nie byłam pewna co biorę. Kiedy już pozbieraliśmy swoje drobiazgi, mężczyzna uśmiechnął się blado w moją stronę.

- Tam jest miejsce, usiądź sobie. - wspomniał.

Ja tylko uśmiechnęłam się nieśmiało i podążyłam w stronę wolnego siedzenia, na którym spoczęłam. Nałożyłam słuchawki na uszy, a w nich rozbrzmiała melodia. Z torby wyjęłam zeszyt ze szkicami i ołówek. Spojrzałam w stronę owego mężczyzny i zaczęłam szkicować jego oczy, te tajemnicze spojrzenie. Gdy zauważyłam jak nieznajomy chłopak opuszcza autobus i spogląda w moją stronę, delikatnie wydmuchuje powietrze na szybę i rysuję na niej kwiatka w ramach podziękowania. Chyba to zauważył, ponieważ na jego twarzy zauważyłam delikatny uśmiech. Po kilkunastu minutach dotarłam do domu, gdzie otworzyła mi drzwi nasza służąca Eda. Uśmiechnęłam się szeroko i poszłam prosto do swojego pokoju na górze. Tam czekała na mnie moja mama, Dominika, zresztą jak zwykle, chyba nie miała dobrego humoru, zapewne dowiedziała się gdzie byłam.

- Gdzie byłaś Leyla? Martwiłam się o Ciebie. Zobacz. Dostałaś znów kwiaty od Leo Kimmich'a. - powiedziała spoglądając w stronę wazonu stojącego na stoliku.

- Nie chcę ich, a w szczególności od niego. - prychnęłam - Dobrze wiesz gdzie byłam. Na pewno ptaszki Ci doniosły, że Twoja córka jechała autobusem. - dodałam.

- Trzeba było do mnie zadzwonić. Ojciec zaraz by przyjechał. - oznajmiła.

- Nie mam ochoty na rozmowę. Chcę wziąć prysznic. - mruknęłam idąc w stronę mojej łazienki.

Po chwili do pokoju weszła Eda na polecenie mojej matki. Wysypała z torby książki, a wśród nich była książka, którą prawdopodobnie przez przypadek zabrałam tajemniczemu chłopakowi.

- Odkaź te ubrania i torbę. - rozkazała stanowczo Pani Dominika.

Komentarze

  1. Czemu jestem tam takim czarnym charakterem, lolz
    Czekam na jedynkę 😋

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaaakie cudo ❤❤ Już nie moge się doczekać kolejnych 😍❤

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz